…czy to moja wina ze wstalam lewa noga?? proby powrotu do lozka i wstania ta druga zdaly sie na nic.  uff i znowu sie nie wyspalam mimo ze do lozka polozylam sie duuuzo przed moim ludkiem.

weekend baaaardzo czynnie spedzony. w piatek odwiedziny u rodziny…porzadki i odwiedziny na legendarnej ogromnej zaglowce  ktora przeplynela setki mil morskich .w sobote … rewelacja…zdjecia zalacze jak dojda do mnie :) pozniej szybki obiad z lodowym deserem…kupno prezentu  i na impreze w trybie przyspieszonym. :) wyszykowani ruszylismy w droege zabierajac po drodze  doczepke :)

wszyscy w stanie przedwstawionym zadowoleni .. bo spotkali sie po 5 chyba latach :) i o dziwo wystraczylo im duuuzo mniej czasu by doprowadzic sie do stanu wskaujacego:) niektorzy  prawie odplyneli :) ja po godzinie troche sie rozkrecilam bedac o samej wodzie babelkowej i kawie..(jesli o napoje chodzi)…. bo znow mi przypadla wdzieczna rola kierowcy …ale co tam… moj ludwiczek a dla niego zrobilabym wiele… o ile nie wszystko bo taki facet mi sie trafil ze…szkoda gadac. moj i juz…i nie oddam za zadne skarby! w domowe pielesze zaszylismy sie grubo po godzinie 3 w nocy …  a niedziela tradycyjnie  juz obudzila nas poludniowymi promieniami slonecznymi … spedzona na leniuchowania i kilogramach slodkosci,o dziwo dosc dlugim popoludniowym spacerze,  rozmowami w sloncu na lawce..beztroskim planowaniu przyszlosci  i wpatrywaniu sie w plywajace kaczki :) rewelacja. przytulanki…odwiedziny basi .. prasowanie :) 

poniedzialek poniedzialkiem zostanie… wiec wszystkim zycze jak najlepszego poczatku nowego tygodnia i nowego miesiaca zarazem :)

KOCHAM MOJEGO LUDWICZKA i wszystkich ktorych kocham :P