Månadsarkiv: juli 2008

I po urlopie…

… takiego urlopu generalnie do urlopu zaliczac sie nie powinno, ale coz. Odpoczywania wciaz mi brakuje i baterie wcale naladowane nie sa. Weekend byl dosc konfliktowy … rodzinnie. Mama wykazala sie niesamowita dojrzalosci za co jestem jej bardzo wdzieczna.  Moj ukochany wciaz jest ukochanym :) Wiec chyba wsumie nic sie nie zmienilo.  W ubiegla srode do Szwecjii przyjechala Daga .. no ale niestety nie za czesto sie widujemy :/ ….

Back in the buisness!

Po prawie tygodniewej nieobecnosci wracam! Siedze znow na swoim krzesle przy swoim monitorze w pracy… tylko smutno jakos i cicho bo sama. Jonathan wyjechal sobie na dwa tygodnie prazenia sie na sloncu do Grecjii …. eshhhh :( Moj virus (przeziebienie…..pisze sprostowanie bo Basi i Johana krolik tak ma na imie)  spedzilam razem z Ludde w domu… i byloby wszystko pieknie i ladnie gdyby nie to ze na powrot do pracy chceci prawie wcale dzisiaj rano nie bylo i biorac prysznic rozwazalam mozliwosc zostania jeszce jednego "ostatniego" dnia w domu. Poczucie obowiazkow wygnalo mnie jednak do autobusu i drogi powrotnej ni ebylo :) . Gardlo pobolewa w ciagu dalszym ale przynajmniej nie mam juz goraczki i czuje smaki i zapachy.
Z aktualnosci to chyba wszystko.
O midsommar moge tylko napisac ze byly to jak najbardziej 3 najpiekniesze dni roku 2008 jak dotad :) i zapomniec nigdy nie zapomne :) a opisywanie zajeloby mi wiecznosc… bo do opisywania jest naprawde multum.
 
 
 
xoxoxoxoxoxoxo
 
 
 
Wlasnie lekarz oznajmil mi ze moze za tydzien – dwatygodnie przejdzie mi calkowicie :/ szit!